Tyle się pozmieniało od czasów mojej podstawówki, czy na lepsze? to już indywidualna ocena każdego z nas. Ale wiem jedno, biegałam sama z kluczem uczepionym tasiemki, po odrobieniu lekcji brykałam z koleżankami i kolegami przed blokiem, graliśmy w "kamienia" , zbijanego, w gumę, skakankę, szukanego, podchody....nie było komórek, internetu i całej tej masy innych "niezbędnych"do życia rzeczy a jednak codziennie był czas by się spotkać z przyjaciółmi i pogadać, pisaliśmy listy, wyjeżdzaliśmy na kolonie do innego miasta i było tak cudnie, tak prosto i zwyczajnie, swojsko. A bajki to były tylko na dobranoc, no i teleranki, domowe przedszkole a nawet okienko Pankracego. Ileż radości wówczas miałam.
Chciałabym aby i moje dzieci miały takie "dziecinne" dzieciństwo.
Tak mnie na wspominki wzięło pewnie przez te starocie, które znalazłam. Mam słabość do takich gracików, z pozoru banalne, czasem brzydkie rupiecie, niejeden wyrzuca takie na śmieci ale ja, och zachwycam się nimi niezmiennie, od czasu przeprowadzki na wieś.
Pierwsze znalezisko odkrył mój Małżonek i przytargał do domu, nie miałam nawet czasu aby je oczyścić, z drugiej strony może właśnie w takim stanie je zostawię. Kilka wrzosików i już garniaczek robi za donicę.
A to puzderko ostało się po poprzednich właścicielach,niszczało na dworze służąc palącym gościom za popielniczkę- przygarnełam to maleństwo- a jakże by inaczej, chcę je oczyścić tylko nie wiem jak później uzyskać taki fajny efekt patyny i staroci. Może znacie jakąś metodę?
A na koniec coś z czym były małe problemy, otóż obraz w tej okropnej ramie wisiał w naszym salonie przez 4 lata. Jakoś dawaliśmy sobie radę w jego towarzystwie wcześniej, aż nadszedł dzień gdy powiedziałam "dość". Niestety stolarz nie podjął się odbarwienia tudzież zeszlifowania starej farby bo jak stwierdził "pokryte to jest czymś dziwnym i nie schodzi po preparacie do starych farb a szlifując zniszczę ramę" (moje usilne próby ścierania farby również nic nie dały), dopiero znajomy znajomego podjął się tego zadania i oczyścił mi ramę do gołego drewna. Jakież było moje szczęście widząc je w postaci, która dała mi pole do popisu. Pokryłam je tylko preparatem do konserwacji drewna w kolorze Tik, aby nadać mu subtelną barwę i podkreślić słoje. Na koniec lakier ochrony i voila! moje pierwsze malunki drewna, małe bo małe, no ale ważne, że uzyskałam ten efekt na którym mi zależało.
Przed zmiana wyglądał tak:
A po zmianie:
A juz tak na pożegnanie chciałabym serdecznie podziekować Antice, za słoneczne wyróżnienie, którym mnie obdarowała. Jest do dla mnie ogromne zaskoczenie i naprawdę miła niespodzianka, bo jestem w tym środowsku takim dopiero co raczkującym dziecięciem.
W związku z faktem, że praktycznie wszystkie blogi, w których się rozczytuję są dla mnie głębokiem źródełem inspiracji, podziwu, fascynacji -nie wybiorę z nazywy tych, do których chiałabym przekazać je dalej, ponieważ wszystkie jesteście diabelnie zdolne i utalentowane i do każdej z Was powinno trafić nie tylko takie wyróżnienie ale i masa innych . Pa!
Dużo pięknych rzeczy pokazałaś! Wszystkie odratowałaś i pięknie Ci teraz służą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kochana! Cieszę się, że wreszcie pokazałaś tą ramę, o której mi ostatnio wspominałaś! Pięknie wyszło i będzie teraz jeszcze lepiej pasować do Twojego klimatycznego domku!
OdpowiedzUsuńUrzekłam mnie tez ta konewka, taka chrupnięta zębem czasu...miód!
A tą kulkę skądś znam ;)
Czekam na kolejne posty!
Całuski na weekend!
Kochana a ktora z nas nie lubi staroci? My je uwielbiamy i stawiamy na piedestale.
OdpowiedzUsuńNaczynka nadszarpniete zebem czasu prezentuja sie znakomicie, a szkatulka wlasnie taka mi sie podoba.
Rama przeszla niesamowita metamorfoze, i teraz wyglada o niebo lepiej!
Gratuluje waroznienia.
Buziaki
To moze i ja wpadne do Ciebie na stryszek, bo widze, ze tam niezle skarby ukrywasz.
OdpowiedzUsuń