książka, która czeka aby ja otworzyć,
spontaniczne plasy mojego dziecięcia, które ucieka przed obiektywem aparatu i wiele wiele innych "okruchów" ,które wystarczy wychwycić z codzienności a które dają szczęście.
Choć mieszkam w naszym domu juz od dłuższego czasu, to dopiero dzisiaj ,robiąc zdjęcia, (tym fotkom poświecę kiedys odrębny wpis) zauważyłam jak wiele róznych zamków i zameczków kryje nasze prywatne królestwo.
wyszło bardzo, bardzo brązowo...no cóż, kiedy przekroczyłam próg tego domu pierwszą rzeczą,którą zobaczyłam i w której się od razu zakochałam były drewniane okienne ramy.
Jakiś czas póżniej, kiedy odkryłam na waszych niektórych blogach schabby chic-pomyślałam- bosko!!- wprowadzam ten styl do mojego wnętrza ,po czym gdy tylko ochłonęłam ,stwierdziłam że rustykalny styl, który u mnie panuje jest kwintesencją naszego domu, odzwierciedla co nam w duszy gra i co lubimy. Tak więc składam pokłony francuskim rozbielonym, anielskim, lekkim wnetrzom, które mnie urzekają i które po prostu kocham ogladać, a kto wie może kiedyś dam sie skusić na takie cudeńko,a sama moszczę się teraz w moim wiejskim fotelu.
A skoro juz mowa o tych detalach, to pora na kolejne "smaczki" , które cieszą moje oko...
Pozdrawiam