...czyli małe co nie co.
Drewno jest mi zupełnie obcą materią próbuję się z nim zmierzyć,okiełznać, obłaskawić, wreszcie oswoić.Ciągle uczę się na własnych błędach . Gładzę je i szlifuję, poleruję i maziam tymi bejcami, na razie ze skutkiem zadowalającym mnie samą, choć do profesjonalizmu daleka droga.
Pudełeczko podarowano mi bardzo dawno temu, na początku służyło jako oganizer biżuteryjnych bibelotów, później gdy pojawiły się dzieci-znalazło zastosowanie jako pudełko na kredki, a teraz jest moim osobistym zegarkowym puzderkiem.
Niestety w miejscu gdzie dawniej były przyklejone drewniane liście, bejca mocniej zabarwiła wieko, myślę że zastosowany wcześniej klej mógł mieć na to wpływ, choć jak zapewne zauważycie takie przebarwienia pojawiają się również w innych miejscach. Hmm, czy wiecie dlaczego tak się dzieje?
Kolejna rzecz, która zyskała troszkę świeżości to kuchenny stołek, lub jak kto woli taboret;-)
A na koniec puszki po mleku dla dzieci, które posłużyły mi za pojemniki na kuchenne produkty. Wprowadzają teraz znacznie więcej ładu, niż kolorowe, foliowe torebki.
Pozdrawiam wieczorową porą w ten piątek 13-go;-) miłego wieczoru